6 września 2015

2. Mysterious girl

Przyglądał się jej w ciszy, ponieważ nie chciał, by go zauważyła. Odezwał się dopiero wtedy, kiedy nieznajoma wychyliła się. Nie wiedział, co chce zrobić, więc zareagował dość szybko. Nie chciał być świadkiem samobójstwa, które być może próbowała popełnić.
- Hej, bo wypadniesz! - Krzyknął. Dziewczyna otworzyła oczy, spojrzała na niego i zaczęła się śmiać.
- Co ci do tego? Nawet mnie nie znasz, więc martw się o siebie.
- Jak to? Rozmawialiśmy przed chwilą przed moimi drzwiami. Nie pamiętasz?
- Masz jeszcze papierosy? - Spytała ignorując jego słowa.
- Może mam, może nie... Nawet jeśli, to nie mam zamiaru dzielić się nimi z samobójczynią - zażartował. Wyciągnął z kieszeni kolejną fajkę, zapalił ją i uśmiechnął się triumfalnie.
- Parę minut temu byłeś dla mnie milszy... - obróciła się i przybrała pozycję Justina. Dziewczyna wykorzystała chwilę, w której sąsiad zamyślił się. Przysunęła się bliżej jego balkonu i wyrwała mu z dłoni zapalonego już papierosa.
- Co jest, do cholery?! - Spytał oburzony i wyciągnął rękę chcąc odzyskać swoją własność. Niestety, dziewczyna była zbyt daleko i mógł jedynie pomarzyć o dokończeniu palenia. - Dzięki za zmarnowanie ostatniej szlugi. Parę minut temu wydawałaś się być milsza - powiedział z sarkazmem. Dziewczyna ponownie zamknęła oczy i zaczęła zaciągać się dymem ignorując rozmówcę. Dopiero po chwili zerknęła w jego stronę i zauważyła, że chłopak cały czas na nią patrzy. Wtedy ich spojrzenia spotkały się po raz pierwszy. Na dworze było ciemno, lecz latarnia stojąca obok kamienicy dawała tyle światła, że byli w stanie dostrzec o wiele więcej niż wcześniej na korytarzu. Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w czekoladowe tęczówki Justina, a potem zmierzyła go wzrokiem  od góry do dołu. Zrobiła to powoli, by nie przegapić ani jednego centymetra jego ciała. Chłopak był wysoki i dobrze zbudowany. Pierwsze, co rzuciło się jej w oczy, to jego wytatuowane ręce, które odsłaniał czarny podkoszulek. Zauważyła jeszcze kilka rysunków na klatce piersiowej i szyi. Tak bardzo chciała poznać znaczenie każdego małego arcydzieła, które zdobiło jego ciało. Miała wrażenie, że on też próbuje coś odczytać. Nie myliła się. Justin przez dłuższy czas wpatrywał się w jej szare oczy, bo tak bardzo chciał znaleźć w nich jakąkolwiek informację na temat dziewczyny. Jego poszukiwania spełzły na niczym, przez co nieznajoma zaintrygowała go jeszcze bardziej. Była niezbyt wysoką brunetką, której gęste włosy sięgały za ramiona. Miała na sobie krótkie szorty, które eksponowały jej zgrabne nogi. Bieber w przeciwieństwie do niej był mniej dyskretny i wręcz pożerał ją wzrokiem. Wyglądała jak zwyczajna dziewczyna, ale był pewny, że kryje w sobie jakąś niezwykłą tajemnicę. 
- Ja? Chyba mnie z kimś pomyliłeś... Poza tym nic się nie zmarnowało, przecież wypaliłam go do końca - odpowiedziała, po czym zaczęła chichotać. Chłopak był zmieszany, bo nie wiedział, co się dzieje. Chciał po prostu zapalić i iść spać, tymczasem stał na balkonie i rozmawiał z jakąś wariatką. Był zmęczony po kolejnej kłótni z rodzicami i imprezie, dlatego miał ochotę wrócić do łóżka, jednak nie mógł tak po prostu odejść. Coś sprawiało, że jednocześnie pragnął się poddać i grać dalej w jej szaloną grę. Nawet nie wiedział, kto go tak zahipnotyzował, dlatego ośmielił się zapytać wprost.
- Kim ty jesteś? Myślisz, że możesz od tak sobie kraść mi papierosy, księżniczko? - Spytał  unosząc swoje brwi. Miał nadzieję, że wreszcie się czegoś dowie.
- Daleko mi do księżniczki. Jestem... - zaczęła, lecz szybko zrezygnowała z odpowiedzi. Dlaczego to ona pierwsza miała się przedstawiać? Nie miała ochoty opowiadać dlaczego i po co tu jest. "To tylko sąsiad, nie musi wiedzieć wszystkiego" - pomyślała.
- Złodziejką?- Zasugerował po czym oboje zaczęli się śmiać. Był bezradny, lecz nie chciał dać za wygraną. Wiedział, że to ona ustala zasady, jednak brnął w to dalej.
- Nazywaj mnie jak chcesz, ale ja nic nie ukradłam. Po prostu dokończyłam twojego papierosa, bo ty myślałeś Bóg wie o czym i gdyby nie ja to by się zmarnował. Dobranoc - powiedziała i ruszyła w stronę pokoju nie dając chłopakowi szansy na odpowiedź. Justin został jeszcze przez chwilę na świeżym powietrzu, po czym również wszedł do środka. Położył się i zaczął zastanawiać nad tym, co wydarzyło się przed chwilą na balkonie. Nie wiedział nawet, z kim rozmawiał. To była jedna z najdziwniejszych i najbardziej tajemniczych dziewczyn, z jaką kiedykolwiek miał do czynienia. Nie udało mu się wyciągnąć z niej żadnych informacji, ale podobała mu się ta cała gra. Po raz pierwszy ktoś go tak zaintrygował. Miał nadzieję, że uda mu się spotkać ją ponownie i dowiedzieć czegoś więcej.


***


Madison wstała z samego rana. Nie spała długo ze względu na nocne rozmowy z sąsiadem, ale nie mogła pozwolić sobie na dłuższy odpoczynek. Musiała obudzić się pierwsza, bo kto wie co by się stało, gdyby ojciec znalazł obcą dziewczynę śpiącą w jego łóżku. Nie widzieli się tak dawno i na pewno nie wpadłby na pomysł, że tym kimś jest jego córka.
Po porannej toalecie skierowała się prosto do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę i zabrała się za przygotowywanie śniadania. Lodówka świeciła pustkami, więc nie mogła popisać się swoimi umiejętnościami kulinarnymi. Zdecydowała, że usmaży jajecznicę. Miała nadzieję, że zapach jedzenia ściągnie ojca do kuchni i nie będzie musiała go budzić.
Minęło kilka minut. Wreszcie usiadła przy stole i zaczęła jeść sama, ponieważ jajka były już zimne. Nagle usłyszała kroki, a po chwili w kuchni pojawił się on. Na widok ojca kubek z herbatą prawie wypadł jej z ręki. Mężczyzna bez słowa skierował się do jednej z szafek wiszących na ścianie i wyciągnął filiżankę. Nasypał do niej trochę kawy, po czym obrócił się i ruszył w stronę stołu, by sięgnąć cukierniczkę. Dopiero wtedy zauważył, że w mieszkaniu znajduje się jakaś obca osoba.
- Co się tutaj dzieje?! - Zapytał zdezorientowany mężczyzna, który o mały włos nie upuścił naczynia z cukrem. Dziewczyna była pewna, że ojciec jej nie poznał, dlatego postanowiła zacząć od wyjaśnień. Wstała od stołu i podeszła bliżej. Wzięła głęboki oddech, spojrzała mu prosto w oczy i otworzyła usta, żeby wreszcie coś powiedzieć.
- Pukałam, ale nie otwierałeś. Twój sąsiad pozwolił mi wejść. Sama nie wiem, co tu robię. Już dawno o mnie zapomniałeś, a ja nie chcę cię dlatego znać, ale... tylko ty możesz mi pomóc - powiedziała najszybciej jak potrafiła, a potem wlepiła swój wzrok w podłogę. Zapanowała niezręczna cisza.  Nie wiedziała, czy ojciec jej nie poznał czy faktycznie nie chce mieć z nią już nic wspólnego. W jej oczach zgromadziły się łzy, lecz nie pozwoliła im wypłynąć. Postanowiła, że bez względu na wszystko będzie silna.
Matthew przez cały czas wpatrywał się w nią jak w obrazek. Po dłuższej chwili podszedł bliżej. Kiedy dzieliło ich już tylko kilka centymetrów, spytał z niedowierzaniem:

- Maddie, czy to naprawdę ty? - Dziewczyna przytaknęła. Mężczyzna złapał się za głowę, jakby wciąż nie docierało do niego, z kim rozmawia. - Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę... - powiedział i mocno ją przytulił. Wtedy odsunęła się od niego.
- Przestań udawać. Przecież wiem, że masz mnie gdzieś! - Wykrzyczała. Na twarzy ojca pojawiło się zdziwienie.
- To po co tu przyszłaś?! Ty też masz mnie gdzieś, a nagle zjawiasz się jak gdyby nigdy nic! - Zabolały ją te słowa. Wiedziała, że ojciec miał rację. Ale to nie jej wina, że wszystko potoczyło się właśnie w ten sposób. Oczy brunetki znów wpatrywały się w kuchenną podłogę, a usta były uformowane w wąską linię. 
- To jak, dowiem się wreszcie co cię tu sprowadza? - Kontynuował.
- Potrzebuję noclegu.
- Szkoda. Myślałem, że przyjechałaś sprawdzić jak się miewa twój ojciec.

- Ty też mogłeś przyjechać i sprawdzić, co u twojej córki, a nie przypominam sobie, żebyś robił to często. Z resztą nie jestem tutaj, żebyś prawił mi kazania... - Po raz kolejny powiedziała coś pod wpływem emocji. Wiedziała, że przez to może stracić swoją ostatnią szansę, ale nie potrafiła się powstrzymać.
- Jak byłaś mała, nie byłaś aż tak pyskata. To nie są kazania. Chciałbym wyjaśnić ci to wszystko, bo nigdy nie miałem okazji. Nie mogłem nawet z tobą porozmawiać, ale ty i tak będziesz podtrzymywać, że o tobie zapomniałem! - Powiedział wyrzucając w górę swoje ręce.
- Zawsze mogłeś zadzwonić, ale...
- Myślisz, że tego nie robiłem? To twoja matka zabroniła mi się z tobą spotykać. Mało tego, kazała mi się wyprowadzić i zostałem z niczym! Miała to w dupie i jak widać jesteś taka sama, jak ona! Nie oczekuj ode mnie żadnej pomocy! - Powiedział i opuścił kuchnię. Miał dosyć, dlatego wyszedł na balkon zapalić. Czuł się urażony i było mu bardzo przykro. Nie wiedział, że Madison ma o nim aż tak złe zdanie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie znała prawdy i nie dała mu szansy na wytłumaczenie. Nie chciał się z nią kłócić i pogarszać ich już i tak złych relacji, dlatego po prostu wyszedł.
- Tato... - powiedziała uchylając drzwi balkonowe. Mężczyzna pozostał niewzruszony, więc zawołała głośniej - Tato! - Dopiero wtedy obrócił się i spojrzał w jej stronę. - Ja... - Zaczęła, lecz nie była w stanie wykrztusić z siebie już żadnego słowa. Z jej oczu popłynęły łzy, które szybko otarła. - Przepraszam. Niepotrzebnie tu przychodziłam... - obróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła do wyjścia. Zabrała swoją torbę i niemalże wyfrunęła z mieszkania. Zaczęła zbiegać po schodach, ponieważ chciała uciec stąd jak najszybciej. Jej policzki były mokre od łez, których tym razem nie udało jej się powstrzymać. Rozpłakała się na myśl o tym, że nie ma już kogo prosić o pomoc, że została z tym wszystkim sama tylko i wyłącznie przez swoją głupotę.
Nagle zatrzymała się. Sama nie wiedziała czemu. Nie mogła biec dalej, ponieważ ktoś złapał ją za rękę i trzymał tak mocno, że nie była w stanie poruszyć się.
- Zostaw mnie! - Krzyknęła próbując się uwolnić. Wtedy chłopak obrócił ją i objął swoimi ramionami. Chciała
 coś powiedzieć, lecz nie mogła. Czuła się tak, jak przed chwilą na balkonie. Była bezradna, dlatego pozwoliła, by kolejna fala łez spłynęła na jego koszulkę. Jeszcze raz próbowała wyrwać się z uścisku, lecz na próżno. Chłopak ścisnął ją jeszcze mocniej i pogładził po głowie mając nadzieję, że dziewczyna za chwilę się uspokoi.
- Madison! - Usłyszała, po czym podniosła głowę i zobaczyła biegnącego mężczyznę. Dotarcie na sam dół zajęło mu trochę więcej czasu niż jej, ponieważ nie był już młody i w pełni sił. Gdyby nie to, że ktoś zatrzymał jego córkę, na pewno nie udałoby mu się jej dogonić. Podszedł bliżej i wyrwał ją z cudzych ramion, po czym mocno przytulił i wyszeptał: "To ja przepraszam".
Chłopak odszedł zostawiając ich samych. W drodze do swojego mieszkania zastanawiał się nad tym, co przed chwilą zaszło. Nie obchodził go los innych, zwłaszcza nieznajomych, jednak przejął się. Może dlatego, że to była ona? Tylko kim tak naprawdę była dla niego Madison? Znali się zaledwie kilka godzin, a przed chwilą poznał jej imię. Pomimo to miał do siebie pretensje, bo nie potrafił jej pomóc. Madison była taka niewinna i bezbronna. 
Wydawało mu się, że to nie ta sama osoba, z którą rozmawiał w nocy na balkonie.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Wreszcie poznajemy imię głównej bohaterki! Odsyłam was do zakładki "Bohaterowie" ;) Początki bywają trudne, ale mam nadzieję, że wkręciliście się już trochę w moją historię i zostaniecie do końca. Dziękuję za te kilka komentarzy, które pojawiły się pod 1 rozdziałem. Cieszę się, że wreszcie ktoś się odezwał i proszę o więcej! ;) 

6 komentarzy

  1. Świetny rozdział. Dopiero dzisiaj go znalazłam. Mam nadzieję, że będziesz nadal pisać, mimo iż jak na razie jestem jedyną osobą, która skomentowała ten rozdział. Życzę dalszej weny i powodzenia w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że pojawił się tu jakiś komentarz! :) Dzięki niemu wiem, że ktoś to jednak czyta i że nie mogę się obijać, tylko muszę pisać. Mam nadzieję, że będziesz zostawić swoją opinię również pod kolejnymi rozdziałami. Dziękuję za komentarz i miłe słowa :*

      Usuń
  2. Blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, taasteful. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Te opowiadanie jest świetne <3 Już czuję że się w nim powoli zakochałam<3 Mam nadzieję,że będziesz dodawać częściej :) Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję za tak miłe słowa! :) Cieszę się, że Ci się podoba i że dajesz znać o swoim istnieniu. Dzięki temu wiem, że mam dla kogo pisać, co oczywiście ma związek z szybszym dodawaniem kolejnych rozdziałów. Do nastepnego! <3

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.